Na szlak moich blizn poprowadź palec, By nasze drogi spleść gwiazdom na przekór. Otwórz te rany, a potem zalecz, Aż w zawiły losu ułożą się wzór. Z moich snów uciekasz nad ranem, Cierpka jak agrest, słodka jak bez. Chcę śnić czarne loki splątane, Fiołkowe oczy mokre od łez. Za wilczym śladem podążę w zamieć I twoje serce wytropię uparte, Przez gniew i smutek, Stwardniałe w kamień rozpalę usta smagane wiatrem